Nadrzędna kategoria: ZHP
Kategoria: Lwów
Odsłon: 879

W naszej 16 Drużynie harcerskiej im. Żwirki i Wigury w Czyżowicach miało miejsce niezwykłe zdarzenie. Podjęte działania konkursowe i końcowy efekt uzyskały pozytywną ocenę władz Chorągwi Śląskiej w Katowicach. W nagrodę wraz dwoma innymi Drużynami z Chorągwi Śląskiej wyjechaliśmy do Lwowa na „Zlot Lwów 100”. To dla nas wielka nobilitacja i prestiż.

 

Po długiej podróży dojechaliśmy do tego niezwykłego i pięknego miasta. Dotarliśmy tuż przed północą i natychmiast zabraliśmy się do rozładowania sprzętu i przygotowanie miejsc noclegowych. Wcześnie rano drużynowy zarządził pobudkę. Po przygotowaniu do wymarszu zapoznaliśmy się z programem Zlotu oraz zadaniami, które organizatorzy przygotowali dla nas. Około godziny 8,00 dołączyły do nas trzy przemiłe płastunki (skautki) ze skautowej organizacji na Ukrainie – Anja, Darina i Nastja. Po krótkim przedstawieniu się natychmiast przystąpiliśmy do gry terenowej, która rozgrywała się w mieście. W ramach tej zabawy trzy ukraińskie rówieśniczki były naszymi przewodniczkami. Za zadnie mieliśmy odwiedzić cztery miejsca i rozwiązać szereg zagadek dodatkowych. Musieliśmy się zgłaszać w ściśle określonych punktach bardzo punktualnie a każde spóźnienie powyżej pięciu minut mogło skutkować wykluczeniem z gry. Gra w której uczestniczyliśmy nie była łatwa. Była bardzo złożona ale poszło nam bardzo dobrze i ukończyliśmy ją.

W ramach tej gry musieliśmy Poznać Lwów w pięciu jego obszarach – „Międzykulturowy Lwów”, „Miasto Lwa”, „Harcerski Lwów”, „Płastuński Lwów” oraz Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich. Najpierw odwiedziliśmy siedzibę Płastów Lwowskich gdzie zadaniem było nagranie piosenki pochodzącej z filmu „Włóczęgi” z 1939 r., W filmie tym występują Szczepko i Tońko dwie charakterystyczne postaci przedwojennego Lwowa. Następnie udaliśmy się pod dom założyciela Płasta – Ołeksandra Tysowskiego. Wtedy rozpoczęła się nagła burza i to był dla nas bardzo męczący okres. Ciekawymi miejscami były Uniwersytet Lwowski który przyszło nam odwiedzić oraz bardzo stara Katedra Ormiańska. Potem udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich. Błyskawiczne przemieszczanie umożliwiły nam podróże tramwajem i trolejbusem. Podczas całego zwiedzania największe wrażenie zrobiła na nas jednak wizyta na cmentarzach. Te dwie niezwykłe nekropolie to prawdziwe Perły Polskiej Historii. Ta ziemia naznaczona tak wieloma polskimi krzyżami to źródło naszych najgłębszych wzruszeń.

Zwiedzając miasto odwiedziliśmy jeszcze wiele innych miejsc, rozwiązaliśmy wiele zagadek

i skosztowaliśmy także potrawy narodowej - przepysznych pierogów. Popróbowaliśmy także pysznych lodów od sprzedawcy, który swą lodziarnię miał na specjalnym wózku połączonym z rowerem.

Po powrocie do naszej bazy, która mieściła się w szkole mieliśmy krótki odpoczynek i czas na przygotowanie się do harcerskiego jarmarku. Jarmark ten odbył się w domu kultury nazywanym „pohulanka”. Najpierw jednak mieliśmy okazje spotkać się z Druhną Naczelnik ZHP Małgorzatą Sinica. Jarmark to był prawdziwy tygiel rozmaitości harcerskich. Tam każdy prezentował się pod szyldem własnej Chorągwi. Tam mieszały się umiejętności, wiedza, muzyka, doświadczenie, ruch, stragany, pokazy, sztuka. To była jedna wielka promocja naszego Związku Harcerstwa Polskiego. Dla nas było to bardzo owocne przeżycie. Nabyliśmy wiele nowych umiejętności i sami mogliśmy pokazać bardzo wiele choć nie wszystko co przygotowaliśmy. Nastawiliśmy się na prezentację plenerową a skończyło się wszystko w budynku. Dlatego też, nie mogliśmy wypuścić naszego balonu więc skończyło się tylko na bańkach mydlanych i materiałach promocyjnych. Wraz z pozostałymi drużynami mieliśmy okazję promować Chorągiew Śląską, nasz Hufiec Wodzisławski a dzięki wydawnictwom naszej 160 Poczty Harcerskiej także naszą czyżowicką Drużynę. Na zakończenie utworzyliśmy ogromny harcersko-płastuński krąg i zaśpiewaliśmy dwie pieśni pożegnalne w językach polskim i ukraińskim. Po błyskawicznym spakowaniu kiedy było już zupełnie ciemno na parkingu pokazaliśmy jeszcze jedną naszą specjalność. Przygotowaliśmy kilkanaście małych balonów – „światełek do nieba”. Nagle w krótkim czasie otoczyło nas kilkuset uczestników Zlotu, którzy przyłączyli się do nas i niemal w jednym czasie wypuściliśmy te światełka do nieba. Było to bardzo widowiskowe. Potem to już tylko wyjazd do naszej bazy na drugi koniec miasta i mocno potrzebny sen.

Trzeciego dnia pobudka była znów bardzo wcześnie. Potem toaleta poranna i spakowanie plecaków a zaraz potem śniadanie w warunkach polowych. Po śniadaniu dołączyły do nas Darina i Nastja i razem wyruszyliśmy na spacer po mieście kierując się do katedry łacińskiej. Czekając na Mszę Św. Mogliśmy spotkać wielu ludzi zmierzających do kościoła. Wielu z nich podchodziło do nas pytając skąd jesteśmy. Wielu z nich było szczerze wzruszonych że przyjechaliśmy do Lwowa z Polski. Cieszyli się z naszej obecności. Starsi wspominali swą młodość kiedy jeszcze przed wojną mieszkali w Polskim Lwowie. Wszyscy okazywali nam wiele sympatii. My mogliśmy poćwiczyć nowy pląs, który nam się bardzo spodobał.

Msza Św. była bardzo uroczysta w intencji harcerzy. Było nas bardzo, bardzo wielu. Były też harcerskie sztandary. Po Mszy udaliśmy się na Plac przed Operą gdzie miał odbyć się uroczysty apel z podsumowaniem Zlotu. Po drodze odwiedziliśmy targ i mieliśmy okazję zakupić pamiątki. Dzień był bardzo upalny i dzięki fontannie na placu przed teatrem mogliśmy się nieco ochłodzić. Apel był bardzo uroczysty z udziałem wielu piastunów.

Po apelu najkrótszą drogą udaliśmy się do naszej bazy gdzie już czekał na nas autobus. Szybkie pakowanie do autobusu i porządki. Po załadowaniu sprzętu pożegnaliśmy się z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi i ruszyliśmy w drogę powrotną. Do naszych Czyżowic dojechaliśmy o godzinie 3,45. Wtedy skończyła się jedna z największych przygód w historii naszej Drużyny.

Udział w tym Zlocie da nam wielkie owoce. Dziś wiemy, że uczestniczyliśmy w czymś niezwykłym. Przyszło nam reprezentować nie tylko naszą 16 Drużynę Harcerską im Żwirki i Wigury w Czyżowicach, nasz Hufiec Wodzisławski i Chorągiew Śląską ale cały Związek Harcerstwa Polskiego i naszą Polskę. Było nas jedenastu pośród pięciuset najlepszych z całej Polski. I to dla nas wiele znaczy. Na pamiątkę otrzymaliśmy piękne plakietki – naszywki na nasze mundury. Przy tej okazji poznaliśmy wielu sympatycznych i przychylnie nastawionych Lwowiaków. Wielu, bardzo wielu prosiło nas o możliwość fotografowania się z nami. Żałowali, że nie mogą z nami pojechać do Polski. Byli to nie tylko starsi ale wielu młodych ludzi. Wszyscy dobrze znali język polski i wszyscy mówili o sobie „Jesteśmy Polakami tak jak wy”. To było dla nas niezwykle wzruszające. Czuliśmy dużą odpowiedzialność za naszą misję, która przyszło nam wypełnić dla Polski i dla tych których tam spotkaliśmy. Czuliśmy się tam bardzo potrzebni.

Takim mniej poważnym lecz prawdziwym hitem tego wyjazdu stał się - dla nas dotąd nieznany - bardzo smaczny kwas chlebowy. Napój smakował wybornie i niektórzy z nas zrobili całkiem spory zapas tego przysmaku przed wyjazdem do Polski. Niektórzy mieli wielkie problemy z doniesieniem butelek do autobusu.

Przy okazji dziękujemy Dh Tomaszowi Kazubskiemu za sympatyczne kierowanie naszym wyjazdem na Zlot Lwów 100. Pozdrawiam cię Dh Tomku.

 

{gallery}do_artykulu/lwow/relacja{/gallery}